Artykuł sprzed kilku dni w Dzienniku Ubezpieczeniowym pt Rynek twardnieje wskazuje na poszukiwanie metod oceny ryzyka przez Ubezpieczycieli. Długo czekaliśmy na te czasy. Po okresie akceptacji ryzyk bez jakiejkolwiek oceny przez wielu Ubezpieczycieli, nastąpił okres odmów „nie bo nie” i okres „tak, ale bardzo drogo”. Oczywiście zawsze byli Ubezpieczyciele pracujący w kulturze identyfikacji i oceny ryzyka.
Przed Ubezpieczycielami, którzy nie mają doświadczeń z wypracowaną metodologią oceny ryzyka stają nie lada zadania.
Ocena ryzyka to umiejętność zadawania odpowiednich pytań – to już jest sporą sztuką. Nikt underwriterowi nie powie w czym tkwi zagrożenie – musi sam to wiedzieć i sam o to spytać. Nie może jednocześnie doprowadzić do absurdu setek pytań. I tu pojawia się kolejna ze sztuk oceny ryzyka – umiejętność selekcji tylko najważniejszych ryzyk do oceny. Musi wiedzieć, które zagadnienia można pominąć w ocenie. Jednak sercem pracy underwritera jest ocena otrzymanych odpowiedzi. Tu underwriterzy muszą wykazać się wiedzą techniczną, prawną, ekonomiczną, świadomością funkcjonowania wielu branż.
Zatem czas oceny ryzyka to czas wiedzy i doświadczenia.
Photo credit: Olduser / Foter.com / CC BY |
Dołącz do konwersacji
Musisz być zalogowany by napisać komentarz.